poniedziałek, 24 października 2016

Powiązani ~ Rozdział II

To robiło się coraz bardziej dziwne, postanowiłem ze będę obserwował tą furgonetke i tak też zrobiłem. Stałem przed tym oknem dobre kilkanaście minut i zacząłem się strasznie nudzić. Podszedłem do szafki nocnej, usiadłem na łóżku  i włączyłem mój laptop , ta jedna minuta przez którą się włączał wydawała mi się wiecznością.  Pierwszą rzeczą jaką zrobiłem , to sprawdziłem czy mam połączenie z internetem. Niestety nadal było zerwane , wściekły zatrzasnąłem laptopa,  chyba w nim coś rozwaliłem bo usłyszałem dziwny dźwięk.  Nagle poczułem krótką wibracje w kieszeni , na początku nie domyśliłem się o co chodzi i siedziałem jak głupi na łóżku .Po chwili zorientowałem się ze mam w kieszeni telefon , wiec wyciągnąłem go . Co się okazało , że  bateria pada . Po prostu świetnie . Podłączyłem mój telefon do ładowania i wróciłem do okna , furgonetki juz nie było  ale wróci pewnie wieczorem jak zawsze.

Spojrzałem na zegar  . Świetnie jeszcze się spóźnie  na autobus.  Nie mając dużo czasu zdążyłem się tylko ubrać i spakować szybko plecak. Wybiegłem ze swojego pokoju jakby sam szatan mnie gonił , prawie zabiłem się na schodach , potykając się o kota. Kiedy już byłem na dole ubrałem buty i wyszedłem z domu . Pobiegłem najszybciej jak potrafiłem na przystanek i w ostatnim momencie wszedłem do środka , usiadłem na wolnym miejscu. Miałem zamiar pograć na telefonie ale zostawiłem go w domu . Świetnie mój kontakt ze światem został w domu. Przez te kilkanaście minut wynudziłem się jak jeszcze nigdy w życiu . Może jestem uzależniony od telefonu ?

Z wielką ulgą wyszedłem z autobusu na świeże powietrze , teraz czekała mnie jeszcze krótka droga do szkoły. Chcąc szybciej dotrzeć do szkoły poszedłem skrótem . Właśnie miałem wejść na główną drogę kiedy zatrzymał się obok mnie  samochód ze środka wyskoczyło dwóch facetów, jeden z nich złapał mnie i przyłożył mi szmatkę do twarzy , później pamiętam tylko ciemności.

                                * * *

Obudziłem się na tylnym siedzeniu samochodu , z  przerażeniem stwierdziłem że jestem związany. Mężczyźni siedzieli z przodu , ten który mnie złapał rozmawiał z kimś przez telefon.

-Łatwo poszło.
-...
-Wiem ze to sytuacja awaryjna.
-...
-Wiem co mogło się stać.
-...
-Może on o tym nie wie.
-...
-Tak wiem, będziemy  za godzinę.

Słuchałem uważnie  o czym mówi ale  ie mogłem usłyszeć z kim rozmawiam ten facet. Nagle kierowca gwałtownie zahamował , a ja poleciał  w przód i boleśnie uderzyłem się w głowie . Znów nadeszła ciemność.

niedziela, 23 października 2016

LBA

Dzięki Susan za nominacje , tak bardzo uwielbiam odpowiadać na pytania.
PYTANIA I ODPOWIEDZI
1. Chciałaś/eś kiedyś spotkać kogoś osobiście, nawet jeśli nic o nim nie wiesz?
Oczywiście że chciałem poznać kilka osób osobiście, lecz osób o których nic nie wiem raczej nie.
2. Wolisz antagonistów(zły) czy protagonistów(dobry)?
Wole protagonistów.
3. W jakim województwie mieszkasz?
Podkarpacie
4. Jeśli masz rodzeństwo – masz z nimi dobre relacje, czy niekoniecznie?
Mam siostrę i mam z nią dobre relacje.
5. Wkurzasz się, jak ktoś zje twój kawałek pizzy?
Rzadko jadam pizze , wiec dla mnie to bez różnicy.
6. Batman vs Superman i dlaczego akurat Batman?
Oczywiście że Superman , on przynajmniej pomogą ludzią , Batman więcej dobrego zrobiłby jakby za swoje pieniądze pomagał ludzią niż wydawał miliony ma swoje gadżety.
7. Kto ma -twoim lub nie twoim zdaniem- najpiękniejszy, najcudowniejszy, najbardziej uroczy uśmiech?
Nie zastanawiałem  nad tym i nikogo o to nie pytałem
8. Czy popadacie w coś co często jest nazywane „overthinking„?(tu jest link to randomowego artykułu) Czy wiesz może jak sobie z tym radzić? Masz jakieś doświadczenia z tym związane?
Nie popadam raczej w overthinking, więc nie wiem jak sobie z tym radzić.
9. Jakie problemy dręczą ciebie na co dzień?
Co zjeść na śniadanie , kolacje
W co się ubrać
Czy iść spać wcześniej czy może zostać trochę dłużej
Przeważnie zwykle rzeczy .
10. Wymień proszę jak najwięcej rzeczy na które czekasz.
Czekam na miłość może jest blisko.
11. Jak ty tu w ogóle trafiłaś/eś, co? :D
Sama dałaś mi link :P .
Co do  nominacji to nikogo nie nominuje.
A następne rozdziały juz pisze ;) .

czwartek, 13 października 2016

Niewolnik ~ Rozdział II

Nastał ranek, obudziłem się gdy tylko promienie słoneczne oświetliły moją twarz, coś niewygodnie mi się leżało , jakbym spał na podłodze, nie otwierając oczu przypomniałem sobie co się wczoraj działo. Pomyślałem sobie cóż za zwariowany sen. Jednak otworzyłem oczy i dotarło do mnie, że to nie był sen. Po moim policzku spłynęła pojedyncza łza . Jak ja tu trafiłem do cholery!
Po chwili dotarło do mnie, że z moich ramion wyparował chłopak którego wczoraj tuliłem. Usiadłem na ziemi i przeszył mnie ogromny ból w prawym pośladku,  pamiątka bo znakowaniu.  Rozejrzałem sie  po pokoju , nigdzie nie widać było jakichkolwiek znaków bytności drugiego więźnia. Obok kamiennego stołu były zaschnięte krople krwi i nasienia Pana.  Spojrzałem na drzwi które wczoraj były zamknięte,  a teraz jak gdyby nigdy nic były otworzone. Kierowany ciekawością postanowiłem wyjść z tego pomieszczenia. Powoli kierowałem się do wyjścia, i kiedy miałem przekroczyć tą magiczną barierę między bym więzieniem a nieznanym, wpadłem na Pana.

-A ty gdzie się wybierasz ?-zapytał o dziwo spokojnym tonem.

Ja...-przerwałem nie wiedząc co powiedzieć .

-Ty co?-zapytał nadal spokojnym tonem.

Nie wiedziałem co mam odpowiedzieć wiec tego nie zrobiłem. A on jakby po prostu się uśmiechnął.

-Próbowałem wczoraj być miły lecz nie zostawiliście mi wyboru , więc jeśli wiesz co może cię czekać , będziesz grzeczny , to co było wczoraj to i tak jest najprzyjemniejsza rzecz która może cię spotkać się za nieposłuszeństwo-powiedział -A teraz chodź z mną.

Bez zastanowienia poszedłem za nim , okazało się ,że za następnymi żelaznymi drzwiami jest korytarz. Po prawej stronie była ściana na której wisiał obraz , a na obrazie byli namalowani dwaj chłopcy , nie zauważyłem tego odrazu lecz jednej z nich był do kogoś  podobny , chociaż nie mogłem sobie przypomnieć do kogo  .Pan juz trochę się oddalił wiec szybko nadrobiłem dystans . Szliśmy dalej i co kawałek na ścianach wisiały obrazy  tych samych chłopców , jednej przypominał Pana, a nad tożsamością drugiego zastanawiałem się  jeszcze chwile.  Pan otworzył drzwi i weszliśmy do pomieszczeń mieszkalnych a tak mi się przynajmniej wydawało .  Jedyna rzecz która wydała mi się dziwna to ,że nikogo innego nie spotkaliśmy , to przecież podejrzane.  Pan otworzył następne drzwi i wszedł do środka a ja za nim.
W pokoju stało biurku , na nim laptop i lampka, w lewym rogu stało wielkie łóżko. Kilka biblioteczek,  dwa fotele  jeden  przed biurkiem a drugi na przeciw niego . To chyba jego pokój .

-Usiądź-powiedział i sam również usiadł.

Zrobiłem  to co mi kazał,  teraz mogłem się mu lepiej przyjrzeć, te znajome oczy , te rysy twarzy i sposób jakim na mnie patrzył. Wydał mi się znajomy , ale nie mogłem sobie przypomnieć, gdzie i kiedy go widziałem.

-Pewnie zostawiasz się  czemu akurat  ciebie wybrałem , nie będę obijał w bawełnę, porywam i sprzedaje chłopców na czarnym rynku- powiedział.

Nie zdziwiło mnie to zbytnio , spodziewałem się wszystkiego .

-Cóż dla niektórych robie wyjątek i mają dwie opcje , zostają ze mną lub zostają sprzedani i  również tobie daje taką możliwość, pytanie co wybierasz?

Propozycja    ucieczki z tego miejsca była kusząca, ale  czy jest sens zgadzać się na sprzedaż niewiedząc na kogo można trafić.  Na przykład na starego zboka który lubi zabawiać się  z chłopcami.
Mimowolnie skrzywiłem się , lepiej zostać tutaj  przynajmniej mój Pan jest jako tako przystojny.

-Wole zostać- odpowiedziałem.

-Wyśmienicie -powiedział.

Może być to mój najgorszy błąd , ale gorzej chyba być nie może.

czwartek, 29 września 2016

Powiązani ~ rozdział I

Jest juz  prawie druga , na ulicy ani żywej duszy, jedynie mała czarna furgonetka , a w niej dwójką ludzi ubranych w garnitury. Jeden siedzi przed sprzętem monitorującym  i komuterem drugi zaś notuje coś w zeszycie.

-Szefie obiekt testowy nr 345 nawiązał kontakt z obiektom 344 , musimy zawiadomić centrale-powiedział  facet który siedział przed komputerem .

Ja to zrobię - drugi facet przestał pisać- a ty natychmiast wyłącz ten internet.

                            *  *  *

Nagle połączenie z internetem zostało zerawane, próbowałem połączyć się z nim kilka razy, lecz bez żadnego skutku.  Zrezygnowany uderzyłem pięścią w klawiaturę laptopa , po czym go wyłączyłem i położyłem na szafcę nocnej.
Położyłem się i zacząłem o tym wszystkim rozmyślać.

-To uderzenie nie ma nic wspólnego z tym ze poczułem to samo,  to nie ma przecież sensu-myślałem.

Po chwili zasnąłem.....

                                 * * *

Znowu jestem w tym samym miejscu, leżę na jakieś łące,  słyszę śpiew ptaków i szum wiatru, a obok mnie leży znów ten sam chłopak, co dziwniejsze tym razem był w moim wieku . Zawsze ja w tym śnie byłem małym dzieckiem w siedmiu lat  a  on wyglądał na dwadzieścia lat . A dziś obydwoje  wyglądamy na siedemnaście lat. Chłopak obok mnie usiadł,  popatrzył na mnie i po chwili  przemówił.

- Oni cie obserwują, wiedzą co robisz, z kim i o czym rozmawiasz- powiedział.

Otworzyłem szeroko oczy i również usiadłem, zacząłem się na niego gasić z miną idioty.

-Shiro, musisz na siebie uważać -powiedział.

Wokół nas znowu wszystko ucichło, wiatr silnej wiał , słońce znikło za burzowymi chmurami. Rozpętała się burza znowu przemokłem , a blodnyn znowu znikł. Piorun uderzył obok mnie i straciłem przytomność....

                                * * *
Obudziłem się rano z dziwnym uczuciem,  jakbym był obserwowany , spojrzałem na zegar był już 7:00 . Wyszedłem z łóżka i  spojrzałem przez okno . Naprzeciwko mojego domu, na drugiej stronie ulicy stała czarna furgonetka. Odkąd pamiętam zawsze tu stoi. Nie jest ona własnością żadnego z moich sąsiadów.
Drzwi z tyłu pojazdu  otworzyły się u wyszedł z niego mężczyzna w garniturze i z papierosem w dłoni. Wyciągnął telefon i gdzieś chyba dzwonił. Wydało mi się to podejrzane więc dalej go obserwowałem , kiedy skończył rozmawiać spojrzał  dosłownie na mnie jakby wiedział ze patrze  przez okno. Wyrzucił na ziemię  wypalonego papierosa i wszedł do środka samochodu.

To było dziwne-pomyślałem.

poniedziałek, 1 sierpnia 2016

Powiązani ~ Prolog

Wokół mnie słychać śpiew ptaków, szum wiatru , niebo jest pogodne , ale co jakiś czas  płyną po nim chmury a ja patrzę na  nie i mówię jak wyglądają.  Obok mnie, na trawie leży starszy chłopaka , ma piękne niebieskie oczy i blond włosy.

-Zobacz ta chmura wygląda jak wielki wąż który wystawia język- powiedziałem i wskazałem na wspomnianą rzecz.

Chłopak spojrzał na mnie a potem w niebo.

-Jak dla mnie to tylko zwykła  chmura bez żadnego konkretnego kształtu, nawet nie przypomina węża- powiedział .

-Bo ty w ogóle nie masz wyobraźni- odpowiedziałem i nadąłem moje policzki pokazując tym gestem, że mnie uraził.

-Znowu to robisz- powiedział -tą swoją obrażony minę .

Nagle wszystko w okół mnie zaczęło się zmieniać,  ptaki przestały śpiewać,  wiatr zaczął silniej wiać a na niebo przesłoniły burze chmury . Świat stracił swój sielankowy urok,  w oddali uderzył piorun , po czym rozległ się głośny grzmot. Zaczęło padać , w kilka sekund przemokłem do suchej nitki.
Odwróciłem głowę ,żeby powiedzieć , że chce wracać, lecz byłem tu sam ...

                          * * *

Budzę się ,  z przerażeniem na twarzy, kolejny raz śni mi się ten sam sen, widzę coraz więcej , dostrzegam więcej szczegółów. W każdą noc przeżywam to od nowa,  wiem co się stanie,lecz ciągle nie wiem o co w tym wszystkim chodzi , analizuje ciągle ten sen, w każdej chwili bez wytchnienia. Boję się tego co może się za tym kryć, kim jest ten chłopak z którym zawsze siedzę w tym samym miejscu.  Wziąłem kilka głębokich wydechów żeby się uspokoić, kiedy już mi się to udało postanowiłem że dzisiejszy dzień spędzę w domu , pogoda ma dziś nie zapowiada się zbyt dobrze , cały dzień ma padać.

                      ( jakiś czas później)

Na dworze nadal pada , nie mam nic do roboty , przeczytałem wszystkie książki jakie posiadam w swojej bibloteczce a mi nadal się nudzi. Wszedłem do mojego pokoju , wziąłem swój laptop z biurka i usiadłem na łóżku.   Nawet się zauważyłem kiedy nastał wieczór, nagle na moim ekranie wyskoczyła reklama pewnego czatu

" U nas możesz  porozmawiać z tysiącami nieznajomych , zawrzeć nowe przyjaźnie , nawet przeżyć wielką miłość , zarejestruj się za darmo juz dziś!!!!"

W sumie co mi szkodzi - pomyślałem i jakby kierowany tajemniczą siłą  założyłem konto , nazwałem się Marihito odpaliłem czat nie minęło wiele czasu gdy   znalazło mi rozmówcę.

       Utworzono nowy czat użytkownicy Marihito i Sugawa zostali połączeni.

M: Hej
S: Witaj
M:  No więc może opowiesz coś o sobie
S: Mógłbyś ty zacząć ?
S: Proszę, nie wiem jak zacząć
M: Więc mam 17 lat , kocham czytać , mam czarne włosy , zielone oczy , 170 cm, lubię gry komputerowe
S: Też mam siedemnaście lat :)
M: Co lubisz robić?
S: W sumie to trochę trudne pytanie bo lubię wiele rzeczy robić.
S: Ja....wybacz.... musze kończyć.... spróbuję złapać cie potem

        Użytkownik sugawa opuścił czat

Trochę to dziwne ale czułem jakby ktoś uderzył mnie w twarz , ale nie chodzi mi o takie uczucie jakby się to stało.  Policzek bardzo mnie zabolał i zaczął piec. Podeszłem do szafy gdzie wisiało lustro  a moim oczą ukazał się zaczerwieniony policzek. Nie mogłem w to uwierzyć , przecież to niemożliwe.

               (Godzina 1:48)

Zaczynają boleć mnie oczy,  ale nie pójdę spać,  mój policzek nadal dawał o sobie znać, coś mi mówiło że ma to związek z nowo poznanym chłopakiem.  To w ogóle nie miało sensu ale ja to wiedziałem,  kłóciłem się sam ze sobą ze jestem głupi a to dziwne zjawisko tłumaczyłem ciśnieniem.
W końcu udało się.

        Utworzono nowy czat użytkownicy
Marihito i Sugawa zostali połączeni

S: przepraszam ze tak znikłem ale mój ojciec jest najgorszym człowiekiem na ziemi, uderzył mnie w twarz

Nagle zatkało mnie , mimowolnie potarłem prawy policzek.

M: Jest mi naprawdę bardzo przykro, może to trochę dziwnie zabrzmieć ale gdzie dokładnie cie uderzył.

S: W prawy policzek.....

niedziela, 31 lipca 2016

Zmiany na blogu

Hej kochani miałem kilka problemów w szkole więc blog poszedł w odstawke . Niestety nie miałem sił nic napisać, poprawa ocen i te sprawy. Wracałem do domu i musiałem zakuwać potem nie było już czasu na pisanie.Miałem zamiar ostatecznie zamknąć ten blog albo całkiem go usunąć.Myślałem o tym przez połowę wakacji , ale w końca postanowiłem , że narazie w zapomnienie pójdą Nico di Angelo i Greccy bogowie a zawita do nas Marihito. Na blog będę pojawiać się tylko moje autorskie opowiadania.Prawie żadnych Fanfiction. Do zobaczenia nie długo w moim magicznym świecie .

czwartek, 10 marca 2016

Informacje

Hejka to znowu ja dziś tylko krótka informacja :) jak widzicie dodałem drugi raz te same posty ponieważ ciężko się je czytało z tymi kolorami. I usunąłem jeden post który był wielkim dnem :) .
Nowy post najpewniej wleci jeszcze w tym m miesiącu. 

Do zobaczenia :D

To tylko sen

Aktualizacja ^^

A więc w końcu nadszedł ten czas Nico di Angelo zabiera się do roboty i zaczyna pisać XD będą łzy ;-;

 Możliwe, że dam dziś dwa materiały ale to nie jest pewne ^^







Jason miał dziś naprawdę ciężki dzień :zerwanie z Piper, kłótnia z przyjaciółmi. A to był dopiero początek dnia, jeszcze wszystko mogło się zdarzyć.Syn Jupitera chciał odpocząć od wszystkiego wybrał się na plażę do swojej oazy spokoju a przynajmniej tak myślał, wkrótce jego oaza miała zamienić się w piekło a przyczyną tego będzie....

Kiedy Jason próbował opanować emocje z wody wyszedł najprzystojniejszy, super umięśniony, w samych bokserkach Percy Jackson. Żaden z nich nawet nie wiedział co się niedługo wydarzy.

Percy zauważa swojego kumpla i z bananem na ustach podszedł do niego'
-Siema Jason co tu robisz sam? Na plaży bez Piper?

Jason nawet na niego nie spojrzał, nie odezwał się do niego, tylko zamknął oczy i czekał aż sobie pójdzie lecz jak to Jackson zawsze robił wszystko na odwrót

- Jason no co jest? Przecież widzę, że jesteś jakiś nieswój.- powiedział Percy

- A co cie to obchodzi Jackson?

- Co się z tobą dzieje, Jason? Co cię ugryzło? - Percy unosi brwi

- Weź się odczep!!!

- Martwię się o ciebie...

- Ty się martwisz tylko o siebie

- Grace, powiesz mi w końcu o co ci chodzi?

- Nie nie powiem...

- Dlaczego?

-Bo masz wszystkich gdzieś, zależy ci tylko na wyruchaniu wszystkiego co się rusza!!!


- Co? O czym ty mówisz?

-O tym jak się zachowujesz, pewnie zaliczyłeś pół obozu

- Skąd ci to przyszło do głowy? - zaczyna nerwowo się śmiać

-Skąd mi to przyszło do głowy- zaczyna się śmiać- myślisz ze oni trzymają to w tajemnicy?!??? Zaliczyłeś już Leo, Anabeth, Piper, Franka, Hazel, Reyne mam dalej wymieniać 

Percy stoi jak wryty i nie wie co powiedzieć chciałby uciec, lecz nie mógł jego kończyny były jak z ołowiu.


-Mówisz , że się martwisz?? Powiedz ile razy rozmawiałeś z Nico??? -Dopytywał Jason


- No nie wiem, kilka... Zresztą co cię to obchodzi?

- Kilka tak? Chyba wtedy kiedy chciałeś go wyruchać!!!

- Hej, gdyby oni wszyscy tego nie chcieli to chyba by tego nie robili, tak?! Poza tym, o co ci chodzi? Też byś chciał?

- Ja z tobą? Za wysokie progi Jackson , a pomyślałeś idioto ze coś mogli czuć do ciebie? Czy chciałeś wykorzystać szansę do zaspokojenia swoich potrzeb?


Percy rzuca się na niego. Jason ląduje na plecach, a Percy na niego. Ich twarze są oddalone o kilka centymetrów. Jason czuł oddech syna Posejdona na swojej twarzy
.
- A ty kretynie pomyślałeś, że ja zostawiłem sobie miejsce na uczucia dla kogoś innego? Kogoś specjalnego?

- Jeszcze mi powiedz , że to jest mojej miejsce. Ciekawe kto jeszcze usłyszał ten tekst ??? Hmm pewnie każda osoba która była w twoim łóżku.

- Nie wierzysz?-Pocałował go   co poskutkowało jedynie uderzeniem w twarz.

-Jackson ty egoistyczny idiota złaź ze mnie - Rzuca go z siebie

Syn Posejdona ląduje na piasku i wbija wzrok w swoje dłonie


- Co ty sobie wyobrażasz Percy? Myślisz ze ci ulegnę ? Dziś poniesiesz karę za to wszystko - Mówiąc to zdarł z niego bokserki

- Co ty robisz Grace... Jason! Nie...- w jego oczach było widać strach. Ten sam strach był w oczach każdej osoby z którą był lecz nigdy go nie zauważał.



-Co robię? To samo co robiłeś wszystkim!!! Przekonasz się co czuły wszystkie osoby z którym byłeś-Przewraca go na plecy i włada swoją męskość do ciasnej dziury syna boga Mórz

Percy zaczął krzyczeć  z bólu

- Przestań, puść mnie!

- Nawet o tym nie marz, ile osób usłuchałeś kiedy oni nie chcieli tego robić!!! - zaczął go ruchać (za przeproszeniem ;-;)

Percy zaczyna się wyrywać, wiercić.

- Przestań!!! - krzyczy

- Przestań się wiercić bo będzie o wiele  gorzej

Syn Posejdona przestaje się ruszać, chowa twarz w ręce i już się nie odzywa. Mówi jeszcze tylko: - Boli...

-Boli oczywiście ze boli!!! Przyzwyczaj się do tego!!!

- Jason, proszę, przestań...

Syn Jupitera  w końcu doszedł w środku swojej ofiary



Wyciąga swoje przyrodzenie i siada koło niego

-Jackson...



Percy się nie odzywa patrzy przed siebie nie przytomnym wzrokiem

Jason przytula go

- Przepraszam...

- Zostaw mnie! -wrzeszczy Percy

-  Nie będę cie słuchał i będę cie przytulał kiedy będę miał ochotę

Percy nadal próbuje się wyrywać.

- Jason, co to miało być? Wiem że zrobiłem źle... Ale teraz... Najpierw mi wypominasz te wszystkie rzeczy, potem mi to zrobiłeś, a teraz mnie przepraszasz? O co w tym do cholery chodzi?!
 
- O to idioto ze jesteś ślepy, kocham cie i byłem wściekły na Ciebie.

- Serio? Teraz ją mam w to uwierzyć? Świetna zabawa, do prawdy!

-Myślisz ze to nie boli?? Pomyśl co czułem kiedy patrzyłem jak zwracasz uwagę na każdego tylko nie na mnie mam prawo być zły

- Jason.. Przepraszam. Nie wiedziałem... Kocham cię

 - A co mi teraz z przeprosin

Jason nachylił się i pocałował swoją ofiarę choć już raczej nie można nazwać go ofiarą


Percy odwzajemnia pocałunek

-Jeśli spróbujesz jeszcze raz mnie zranić pożałujesz tego!!!-Powiedział słodkim głosem Jason

- Już żałuję - odpowiada. - Ale jak my powiemy to im wszystkim? Że jesteśmy razem?

-O to się nie martw (O to się nie martw, o to się nie martw ja sobie radę dam XD )

- Ale ja... Wiem, że to głupie, ale się wstydzę

- Jackson nie martw się tym, teraz jesteśmy tylko ty i ja - pocałował go delikatnie w policzek

- Bogowie, tak bardzo cię kocham...

- Ja ciebie też - przewraca go na plecy

To była najromantyczniejsza chwilą w ich życiu lecz nic nie trwa wiecznie, kiedy oni całowali się Anabeth szła niedaleko zamyślona a parę metrów przed nią całowali się Jason i syn Posejdona  

Percy pierwszy ją zauważył

- Cholera, co teraz? - zapytał.

- Zachowuj się normalnie i zostaw to wszytko mnie - zszedł z niego

- Percy? Jason? - pyta Ann, podchodząc do nich. - Co wy robiliście?

- PERCY  zasłabł i no... chciałem zobaczyć czy z nim wszystko okej

- Widziałam coś innego  możesz mi to wyjaśnić Percy?

-Popatrz jaki on blady, może jest chory - wtrącił się Jason

- Przestań! - drze się Ann. - Percy, co tu się do cholery dzieje?

-Lepiej zabiorę go do Willa bo znowu zemdleje , a więcej razy nie będę dotykał jego ust

- Przyznajemy się? - wyszeptał mu do ucha bardzo cicho Percy

- No przecież nie jestem głupia - drze się Annabeth dalej.

- No wiesz ty co nie wierzysz mi przecież ja nigdy nie kłamię - powiedział Jason

- Nie!

- Przepraszam ale tego glona trzeba zanieść do Willa-Podniósł "Glona" ziemii

Ann patrzy na nich krzywo coś jej tu śmierdziało( może powinna zaczem brać kąpiel ;-;)

-A więc możemy iść czy nie? - Zapytał Syn Jupitera

- No dobra. Może faktycznie...

-Dziękuje "mamo" za pozwolenie

Ann stała jak słup soli patrząc jak para chłopaków oddala się

 - Było blisko - mówi "zmartwychwstały" Percy  

-Mówiłem problemy zostaw mnie - pocałował Glona w policzek

Percy złapał go za rękę

- Ale nie mogę obarczyć cię wszystkimi problemami przecież.... 

- Nie wszystkimi ale tymi większymi możesz  



* * *

 A więc dziś jest Halloween związek naszych kochanków rozkwitał z każdym dniem było wiele nieprzespanych nocy, długie spacery na plaży miłe słówka, pocałunki tak namiętne że nie jedna dziewczyna by pozazdrościła takiego faceta jak Jason czy Percy. Ale wróćmy do dnia dzisiejszego szykowała się impreza trzeba było przyjść w jakimś przebraniu.

Jason był już gotowy przebrał się za wampira czekał tylko na... sami wiecie kogo. Percy nadal tylko w bokserkach nie mógł się zdecydować w co się ubrać. Czas przerwać ta cisze....


- A więc mówimy im to dziś? - Zapytał Jason

- Tak... Chyba najwyższy czas.

- A więc za co się przebierzesz? Może za krasnala - chichocze

- Za pirata - oświadcza dumnie

-Pirat i wampira może być, ale...- Podchodzi do niego i przytula go od tyłu - może przebierz się za belle to będzie słodkie.

Percy śmieje się krótko

- Jason... Boję się im to powiedzieć - mówi syn Posejdona, spuszczając wzrok.

- Zostaw to mnie Bello -zaczyna się śmiać- a wieczorem zamienię cie w wampira

Percy śmieje się i całuje go

- Nie mogę się doczekać - mówi. - To co? Idziemy?

- Idziemy ale najpierw-całuje go w usta- teraz możemy iść

Rozlega się pukanie do drzwi "kto to może być"?

- Kto tam? - pytają równocześnie lecz nikt nie odpowiada

Percy podchodzi do drzwi i otwiera je bardzo powoli , a tam stoi Nico...

- Cześć Percy idziesz dziś na tą imprezę Halloweenową? - Zapytał Nico

- Ee cześć, tak, idę - odpowiada.

- Percy chciałbym ci coś powiedzieć po imprezie.

- Noo... Tak, oczywiście - mówi Percy, usmiechajac się. - To do zobaczenia na imprezie.

- To do zobaczenia Percy

 Nico odszedł, a Percy odwrócił się do Jasona. Nic nie mówił. Bał się , możliwe że dziś jego szczęście może się skończyć

-Kto to był Percy?

- Nico. "Bogowie, co ja mam teraz zrobić?", pomyślał. Zamknął oczy. Tak bardzo żałował teraz swojego wcześniejszego zachowania. Co teraz?

-Percy co jest? Dziwnie wyglądasz

Percy usiadł na podłodze.

Westchnął. - Nico powiedział, że musi mi coś powiedzieć po imprezie. Chyba wiem co...

-Percy...nie bądź taki pewny...- spogląda na zegar - musimy iść

- A jeśli? Pamiętasz, ci mówiłeś mi wtedy na plaży? Nie myślałem, że ktoś może do mnie poczuć coś więcej. Co jeśli...?
Co było to było teraz jesteś ze mną, idziemy!!!! - łapie jego dłoń i ciągnie do wyjścia

- Dobra, dobra... - wychodzą z domku.

Kiedy doszli do ogniska było już ciemno a dokoła byli wszyscy obozowicze\\

Wszyscy biegali, żartowali, śmiali się wesoło. W końcu chwili ktoś zawołał:

- Proszę o uwagę!

Obozowicze zebrali się wokół ogniska. Okazało się, że do powiedzenia miał coś Travis Connor.

- Ogłaszam wszem i wobec, że Ellen jest zajęta, ponieważ jesteśmy razem!

Rozległy się wesołe okrzyki i oklaski. Gdzieś w tym hałasie ktoś krzyknął :
 - Ja i John też!

Percy spojrzał na Jasona. - To co? - zapytał znacząco. 

-Ja też muszę coś powiedzieć - Krzyknął Jason

 Wokół ogniska nastała cisza

 -Może to was zdziwi, a na pewno was to zdziwi, Ja i i Jackson jesteśmy razem

Przez naprawdę długa chwilę panowała cisza. Potem usłyszeli czyjeś szybkie, oddalajace się kroki. Było ciemno, ale Percy zdążył go zobaczyć: to był Nico.

Nico biegł przed siebie chciał uciec od wszystkiego

Percy biegł za nim w pewnej odległości, nie chciał, żeby Nico wiedział, że idzie za nim. Jason też nie chciał, żeby Percy za nim szedł, ale on czuł, że może stać się coś złego. Musiał z nim porozmawiać.

Nico biegł dalej nie zauważając co robi wszystko wokół niego więdło

Percy w końcu zdecydował, że nie ma sensu nadal go gonić i zawołał głośno:

 - Hej, Nico! Zaczekaj!

 Nico zatrzymał się i odwrócił głowę po jego policzkach płynęły łzy

-Czego chcesz Jackson?!!!!!

- Poczekaj - powiedział ciężko dysząc. - Co się stało? Dlaczego płaczesz?

- Co cie to obchodzi!!!!

- Nico, proszę...

-Zamknij się, nie chce cie słuchać...

- Nico... Proszę, chce ci pomóc. - "Chociaż wiem już chyba o co chodzi", pomyślał. 

- Pomóc... Niby w czym... Nie potrzebuję twojej pomocy

- Dlaczego płaczesz? Powiedz, co się stało... - mówił, powoli podchodząc do niego 

-Nie podchodź do mnie - wyciąga sztylet

- Spokojnie... - wyciągnął ręce przed siebie i podszedł jeszcze kilka kroków bliżej

-Powiedziałem nie podchodź- wyciąga dłoń i wzywa kilkanaście szkieletów

- Nico! Powiedz mi po prostu dlaczego uciekłeś? Chodzi o mnie?

Szkielety czekają  na rozkaz

-Tak idioto o ciebie a jak myślisz czemu uciekłem kiedy Jason powiedział ze jesteście razem

Percy opuścił ręce. Zacisnął pięści. Zamknął oczy.

 - Przepraszam - powiedział. - Za te wszystkie noce... One nic dla mnie nie znaczyły. Powinienem się domyślić, że coś do mnie czujesz - mówił coraz ciszej. - Przepraszam, Nico.

- Czy ty myślisz ze zwykłe przepraszam wystarczy - próbuje powstrzymać przypływ gniewu - nie będę więcej przez ciebie cierpiał Jackson mam tego dość, czy ty wiesz jak to być synem Hadesa?!?

- Nie, nie wiem. Wiem tylko, że jestem naprawdę, naprawdę złym człowiekiem... Jego głos drży. - I wiem że przeprosiny nic nie zmienią. W oczach szklą się łzy.

 -Nie wiesz!!!...Więc się zamknij i słuchaj...Kochałem ciebie... Kiedy tylko cie ujrzałem po raz pierwszy poczułem coś do ciebie to było dziecinne zauroczenie...nie wiesz jak cierpię... Nie dość ze jestem synem Hadesa to zakochałem się w facecie który przez 4 lata miał mnie gdzieś...Prawie każdy w tym obozie mnie ignoruje ciekawe ile osób pamięta co zrobiłem w wojnie z Kronosem po tygodniu wszyscy zapomnieli!!!!!!!!

Percy milczał. Po jego policzku popłynęła łza.

 - Nie zasługuje na to, żebyś cokolwiek do mnie czuł.

-Nie nie zasługujesz na to...żegnaj Jackson mam nadzieję ze będziesz cierpiał.

Nico podniósł sztylet i wbił go w swoje serce powoli osunął się na ziemie na jego piersi rosła ogromna plama  krwi

- NIE! - wrzasnął syn Posejdona. Podbiegł do niego i wziął go na ręce. - Dlaczego... - szlochał. - Ja powinienem to zrobić, nie ty... Ty byłeś niewinny... Całym jego ciałem wstrząsał płacz. Cała jego twarz była zalana przez łzy.

To było najgorsze Halloween świata

Percy szedł powoli w stronę ogniska. Był umazany krwią. Jego krwią. Trzymał jego ciało na rękach. Po policzkach nie przestały płynąc łzy. Kiedy doszedł do obozowiczów, nastała cisza. Przyklęknął i położył ciało na trawie. - To przeze mnie - wydusił. Zaczął szlochać. W kółko powtarzał jedno zdanie to moja wina, to
 moja wina...

Wszyscy milczą i wpatrują się w ciało Nico

- Przynieście całun - powiedział jeszcze tylko Percy i odszedł w kierunku swojego domku, płacząc.

Jason pobiegł za nim do domku nr 3 lecz zastał zamknięte drzwi

 Percy siedział na podłodze oparty plecami o drzwi, szlochając cicho   

Jason zaczął uderzać w drzwi -Percy jesteś tam? Otwórz drzwi!

- Proszę cię Jason, zostaw mnie teraz samego...

-Otwórz drzwi musimy pogadać- powiedział chłodnym głosem

Percy wstał i przekręcił klucz w drzwiach. Usiadł na swoim łóżku, nie czekając, aż Jason wejdzie.

Jason otworzył drzwi rozejrzał się po pokoju i usiadł na przeciw syna Posejdona

- Percy co się stało - powiedział dalej chłodnym tonem.

- Jason, on nie żyje przeze mnie... Mówiłem ci, że tak będzie... - mówił, a po jego policzkach wciąż płynęły łzy. - Wiedziałem, że coś się stanie. Wiedziałem... Bogowie, co ja zrobiłem...

-A więc w końcu wiesz co to cierpienie?

Percy nie odzywał się nic. Schował twarz w dłoniach i szlochał cicho.  

-Jackson nie rycz , to dopiero początek kary, powiem ci coś wykorzystałem ciebie idioto-wybucha śmiechem - myślałeś ze cie kocham?

Syn Posejdona podniósł wzrok. W jego oczach można było wyczytać szok i ogromny ból. - Jak... Jak to?

 -Jackson ty jesteś naiwny, wystarczyło tylko parę miłych słów, kilka nic nie znaczących nocy i byłeś mój, wierzyłeś w każde moje słowo

Dlaczego?! - wykrzyknął. - Dlaczego mi to zrobiłes? Ja... Jason, ja naprawdę cię kocham...

- "Kochasz mnie jak słodko"- powiedział słodkim głosem - Jackson naprawdę jesteś głupi jeśli tak łatwo cie oszukać 

Percy nie wiedział co ma że sobą zrobić. "Czy ją naprawdę jestem taki zły?", pomyślał. " Czy naprawdę nie zasługuję na nic?"

- Wyjdź - powiedział cicho. Nie mógł sobie wybaczyć śmierci Nico. Teraz jeszcze to... Chciał zniknąć, zapaść się pod ziemię

- Jackson nie wyjdę, jeszcze nie koniec kary, to dopiero jej początek

- Czego chcesz? Zostaw mnie! Już wystarczającą karą jest śmierć Nico! Już wystarczająco cierpię! Czego chcesz? Mojej śmierci? Mojego bólu?

-Bólu jeszcze większego - Podchodzi do niego i całuje go w policzek - Żegnaj Percy

Jason bierze swój miecz z cesarskiego złota i przebija nim swoje serce

- Nie, nie, nie... Percy padł na kolana przed jego ciałem. Ujął jego twarz w dłonie. Jego palce drżały, łzy lały się strumieniami... - Bogowie, nie... Nie wytrzymam już...

Położył policzek na jego krwawiącej piersi. Już nic nie może go uratować. Nic. Dlaczego? Dlaczego? Dlaczego musiał tyle cierpieć? Dlaczego był aż tak zły? Chwycił swój miecz. Nie, nie miał tyle odwagi. Nie dałby rady. Wybiegł ze swojego domku. Poszedł na plażę. 

Leo zauważył jak Percy wybiegł z domku zaniepokoił się i poszedł za nim

Percy nie zauważył, ze ktokolwiek za nim idzie. Chciał być teraz sam. Nie potrafił sobie wybaczyć śmierci Nico, ale Jason.. To była jedyna osoba, która naprawdę kochał. Teraz nie żyje. I nigdy nie odwzajemniał jego uczuć. Nie chciał już tutaj być. Zasługiwał na ten ból, zasługiwał nawet na śmierć, ale bał się jej.

-Percy....-powiedział Leo zaskakując go

Jackson odwrócił się. - Leo? Co tutaj robisz?

-Szukam grzybów ;-; , idę za tobą

- Proszę cię, został mnie samego. Nie czekając na odpowiedź, ruszył dalej. "Świetnie", pomyślał. " Kolejna osoba, którą mogę skrzywdzić."

- Percy czekaj... Pobiegł za nim

- Czego chcesz?

- Martwię się o ciebie

Syn Posejdona zaśmiał się gorzko. - Martwisz się o mnie? Jestem odpowiedzialny za śmierć dwóch osób. Odejdź, zanim ciebie też skrzywdzę.

-Jak...jak to dwóch osób...o czym ty mówisz?

- To ty nic nie wiesz?

-Nie wiem o czym mówisz...co się stało?

Percy usiadł na ziemi. "Za dużo już tego", pomyślał. Mimo wszystko zaczął opowiadać:

 - Nico i Jason popełnili dziś samobójstwo. Oboje z mojego powodu.   

 -Że...co... O czym ty mówisz

- Nie żyją. Nie żyją - Wbił wzrok w dwoje drżące dłonie. - Nie żyją przeze mnie.

-Ale zacznij od początku...nic z tego nie rozumiem

- Nico wbił sobie sztylet w serce po tym, jak wyznał mi miłość. Powiedział, że skoro jestem z Jasonem... On nie będzie więcej cierpiał... I zrobił to. Jego głos drżał. - Jason zanim umarł, powiedział tylko, że chce, żebym cierpiał. I że nigdy tak naprawdę mnie nie kochał. Nie miał siły już płakać. - Niech ten koszmar się skończy.

-Percy...przykro mi... ale czemu Jason? Przecież on zachowywał się normalnie..

- On chciał żebym poniósł karę - zacisnął pięści. - Gdyby coś mi się stało... Wiesz, Leo... Chciałbym tylko, żebyś przekazał mojej mamie, że... Bardzo ją kocham. I że przepraszam -Wstał z ziemi.

-Percy...nawet o tym nie myśl...straciliśmy już dwóch herosów nie stracimy dziś następnego

- Ale...

Percy robił wszystko, żeby nie zacząć znowu płakać. Wstrzymał oddech. Zamknął oczy. To nic nie pomogło.

- Ja już nie mogę. Czuł się, jakby był nagi i patrzyłyby na niego dziesiątki ludzi. Czuł się cholernie samotny i winny. Czuł się, jakby zaraz cały świat miał zawalić (wcale nie mam zboczonych myśli w tym momencie ) się mu na głowę.

-Percy...ja...ja...nie mogę cie stracić..

- Po co ci ja? Nie powinienem żyć. Zamiast Jasona i Nico ją powinienem umrzeć. Jestem... Jestem zły. Spojrzał Leonowi w oczy. - Oszukiwałem was wszystkich. Te noce, które spędziłem z tobą... Robiłem tak z każdym. Łamał mu się głos. - Jestem potworem. 

-Ja o tym wiedziałem...wiedziałem ze nie byłeś tylko ze mną , Percy jesteś moim przyjacielem...ale...ale...moje durne serce wybrało ciebie.

- Leo... Percy nie mógł w to uwierzyć. Miał już dość. - Nie chcę żebyś był kolejnym, który będzie przeze mnie cierpiał. Pobiegł na przód najszybciej, jak potrafił.

-Percy wracaj -Pobiegł za nim 

Jackson biegł tak długo, aż ujrzał wielką przepaść w środku obozowego lasu. Nikt tutaj nie chodził. Nie było po co. Nie zamierzał się zatrzymać. Zawahał się tylko przez chwilę. Zwolnił nieco. Ta chwila wystarczyła, żeby Leo go dogonił.

Percy patrzył w dół urwiska. Ile było powodów, żeby skoczyć? Tysiące... A żeby tego nie robić? Tylko kilka... Przybliżył się do krawędzi przepaści.

Leo nie myśląc podszedł do niego i przytulił go

Percy położył głowę na jego ramieniu. Nie mówił nic. Łzy płynęły powoli po jego policzkach. - Jestem tchórzem - wyszeptał tylko, jakby do siebie.  

-Nie jesteś tchórzem -Przytulił go i powoli odciągał go od przepaści

- Co mam teraz zrobić? - zapytał cicho. - U mnie w domu jest... Ciało Jasona... Nie wiem, co teraz. Nie wiem, jak mam żyć.

-Uciekniemy z obozu 

- Naprawdę chcesz to zrobić?

- Przecież nic nas tu nie trzyma 

- Gdzie pojedziemy?

-Nie wiem gdzie Percy...to nie jest ważne, ważne jest to żebyś żył... - Uśmiecha się szeroko -Percy mam pomysł

- Jaki? - zapytał

- Nico przecież wyprowadził Hazel  z Hadesu co nie możemy zrobić to samo z Jasonem i Nico

- Pójdziemy?

-Musimy spróbować

- Leo, dziękuje... - powiedział, ocierając łzy z twarzy

-Nie robię tego dla ciebie idioto - mówi bardzo cicho  

- Co mówiłeś?

-Mówiłem ze może się udać- uśmiecha się



* * *


Podziemia to okropne miejsce nikomu nie życzę  a bym jako żywy tam trafił tego obrazu nie da się wymazać z pamięci. Po podziemiach chodziły zombi śmierdzące rozkładające się ciała. Szkielety z różnych epok byli tam grecy Brytyjczycy Naziści Itd.

Leo i Percy mieli tylko jeden cel dotrzeć do pałacu Hadesa

- A więc to tutaj...

-Tak to tutaj teraz trzeba ich znaleźć

-Nie musisz nas szukać czekamy tu na was-powiedział Nico który wyszedł kolumny z prawem strony

-To nie koniec twojej kary Jackson-rozległ się drugi głos z lewej strony był to Jason

Obydwaj wyglądali jak żywi

- Nico? Ja.. Jason? Percy nie wiedział, co ma zrobić. - Leo, rozumiesz coś...?

- Tak wiem o wszystkim Percy- powiedział Leo i podszedł do Nico

- O co w tym chodzi? Co wy...? Percy rozglądał się dookoła z niedowierzaniem.

-A jak myślisz co robimy Jackson?-Mówi J

 -Wymierzamy karę -Mówi Nico po czym złapał Leo za Dłoń
- Jak to możliwe, że żyjecie? - syn Posejdona był coraz bardziej zdziwiony

-Czy ty naprawdę myślisz ze Nico i Jason popełnili by samobójstwo przez ciebie, to wszystko było zaplanowane - powiedział Leo

- O co w tym wszystkim chodzi, do cholery?! - wykrzyknął Percy Nie wiedział, co jest prawdą, a co kłamstwem

- Chodzi o to ze my żyjemy - ówi Nico - możesz podejść i sprawdzić

  - Wierzę - odpowiedział. - Co wy chcecie zrobić? Jason? Spojrzał na niego. Co zamierzał zrobić chłopak, który go oszukiwał, nienawidził... Co zamierzał zrobić chłopak, którego tak bardzo kochał?


- Kochałeś mnie o jak słodko-powiedział Jason

-Chcemy żebyś nie wyrządził nikomu krzywdy - Powiedział Leo

-  Nie kochałem, tylko kocham - odpowiedział. Serce Percy'ego zaczęło szybciej bić. Podszedł kilka kroków bliżej. Stanął przed Leo. - Miałem cię za przyjaciela. Odwrócił się do Nico. - Nigdy nie chciałem cię skrzywdzić. Nigdy. Podszedł do Jasona. - A ciebie wciąż kocham. Uklęknął przed nim. - Ale skoro chcesz mnie ukarać, zrób to. Należy mi się. Spuścił głowę. - Zabij mnie.
- Tak zabijemy cie Nico-powiedział Leo po czym spojrzał na Nico potem na Jasona - Jason to należy do was

Nico i Jason podeszli do swojej ofiary

-Jackson nawet jeśli cie kocham jesteś idiotą-powiedział Jason

-Nie chciałeś mnie skrzywdzić ale jednak to zrobiłeś idioto-powiedział do niego po czym spojrzał na Jasona na znak ze już czas Oboje w jednej chwili przebili mu serce

Oczy zalała mu krew. Była wszędzie, a niesamowicie ostry, piekielny ból zamroczyl go. W ostatnim oddechu wyszeptał: - Przepraszam. Zamknął oczy. Już na zawsze.


 * * *
Obudził się z krzykiem w swoim łóżku koło niego leżał Jason dziś Halloween  Percy wciąż nie mógł się uspokoić. Dziękował bogom, że to tylko sen. Dopiero po dłuższej chwili zauważył, że Jason patrzy na niego wyczekująco. Zapytał więc: - Co mówiłeś?

-Czy mnie kochasz głupku

- Nawet nie wiesz, jak bardzo - odpowiedział, po czym pocałował go

-Więc dziś impreza - przytulił się do niego-kim będziesz może piratem ? 

Percy'ego oblał pot. - A może lepiej Supermanem?

- Hmm też może być persiaku

Percy zaczął się śmiać. Objął go i pocałował lekko w czoło. - A ty kim będziesz?

-Aniołem śmierci

- Skąd ten pomysł?

-Żartuje przecież-zaczyna się śmiać    

- Więc kim? - Percy męczył go dalej.

-Hmm nie wiem może ty coś wymyślisz- pocałował go lekko w policzek 

- Możesz być wszystkim, tylko błagam, nie wampirem - odpowiedział, śmiejąc się

-No to będę Piratem XD

- Dobrze. Pocałowali się namiętnie.



* * *

Już prawie wieczór Percy właśnie ubierał się w strój Supermena a Jason już gotowy patrzył na jego ciało kiedy rozległo się pukanie

Percy naciągnął szybko na siebie strój i otworzył drzwi. Stał(a?) za nimi Nico

-Hej Percy idziesz na ta impreze jeśli tak muszę ci coś powiedzieć

Percy przestraszył się nie na żarty. - Tak, idę.. A o co chodzi? 
 
 -Nie powiem to musi zostać tajemnicą

- D-dobrze.. A więc po imprezie?

-W czasie imprezy- mówił z uśmiechem na twarzy- musisz poczekać , a więc pa Percy


- To.. Cześć.

Percy wrócił do domku.

-Percy kto to był? -zapytał Jason

- Nico - odpowiedział, nerwowo się uśmiechając.

-I mówił coś?

- Nic ważnego - powiedział, łapiąc go za rękę. - Idziemy?

-Oczywiście Percy - pocałował go w usta

Impreza trwała już od kilkudziesięciu minut. Wszyscy obozowicze zebrali się wokół ogniska, rozmawiając i żartując wesoło. Percy wciąż ukradkiem rozglądał się za Nico. Zastanawiało go, co chłopak chciał mu powiedzieć i miał nadzieję, że to nie było to, o czym śnił

-Percy to już czas mówimy o tym - złapał go za dłoń

- Poczekaj chwilę, proszę - powiedział i zagłebił się w tłum, szukając Nico. W końcu dostrzegł chłopaka i podszedł do niego. - Hej. A więc, o czym chciałeś mi powiedzieć? - zapytał.

-A więc powiem ci ze kiedy pierwszy raz cie ujrzałem zakochałem się w tobie 

- Oh... Nico. Percy zaczynał bać się, że jeszcze coś z jego snu się spełni. A sny herosów bardzo często są prorocze... Syn Posejdona przytulił bruneta. Po prostu. - Posłuchaj - mówił szeptem, nie puszczając go. - Naprawdę, bardzo, bardzo cię lubię, ale nie czuję tego samego do ciebie. Objął go teraz nieco mocniej. - Musisz wiedzieć też, że jestem z Jasonem. Ale cieszę się, że jesteś że mną szczery. To bardzo odważne. W końcu odsunął się od niego. - W porządku? - zapytał.
    
Nico szeroko się uśmiecha

-Ja wiem ze jesteś z Jasonem wcale mi to nie przeszkadza , ja też kogoś mam

- Naprawdę? - Percy uniósł brwi. Uśmiechnął się. - To bardzo fajnie! Kto to jest?

-A to moja słodka tajemnica

- Uwaga! Proszę o ciszę! - rozległo się czyjeś wołanie. Był to chyba Marcus. - Chciałbym ogłosić wszem i wobec, że jeśli ktoś spróbuje zarywać do Annie, straci wszystkie żeby, ponieważ jesteśmy parą! Rozległy się radosne wiwaty. 
 
Kiedy Percy rozmawiał z Nico Jason postanowił ze dziś to powie

-A więc jeśli już mówimy kto z kim jest to też mam wiadomość Ja i Percy jesteśmy parą

Przez długi moment panowała cisza, ale potem również zaczęto wiwatować
- To co, Nico?

Leo podszedł do Nico objął go i podeszli na środek do ogniska -Ja i Leo też jesteśmy razem Percy uśmiechnął się.

Oczywiście rozległy się brawa i okrzyki, a najgłośniejszy był Percy c: 

One shot Nico x Leo

Aktualizacja starego postu :)

A więc dziś nowy post ^^ będzie romans i seksy czyli to co mam nadzieje lubicie.


Nico miał zły dzień, w obozie jak zawsze nikt go nie zauważa , nikogo nie obchodzi co czuje, był wkurzony na wszytko i na wszystkich, chciałby tylko ,żeby ta jedna osoba go pokochała ale ona nawet nie pomyślała by ,że Nico się w niej kocha, takie jest życie syna Hadesa nikogo nie obchodzisz nikt cie nie rozumie nigdy nie zaznasz szczęścia. Czy to tak wiele? Jedna osoba która cie zrozumie, która cie pokocha czy to naprawdę  tak dużo?

Nico nie sądził nawet , że dzisiejszy dzień będzie inny niż wszystkie chciał dziś wszystko zakończyć. Zakończyć swoje cierpienie swoje życie. Lecz dziś jest dzień zmian, dzień który zapamięta na długo.

Kiedy tak szedł myśląc nie zauważył ,że ktoś przed nim stoi, wpadł na tą osobę jeszcze nie wiedząc ile ta osoba zmieni dziś w jego życiu rzeczy. Wpadł na Valdeza, kiedy spojrzał  na kogo wpadł zrobił się cały czerwony, chciał się ukryć w najbardziej nie dostępnym miejscu na świecie,, ale nic z tego siedział nie ruchomo na ziemi i wpatrywał się w Leo.

Leo pochylił się i podał Nico którą on nie przyjął sam wstał nie patrząc Valdzezowi w oczy.

- Nic ci się nie  stało? - zapytał Leo

Nico mu nie odpowiedział nadal patrzył gdzieś w dal unikając jego wzroku

-Coś się stało Nico?

- Nie nic się nie stało - warknął. - Co cię to interesuje?

- Interesuje mnie to bo jestem twoim przyjacielem, i widzę, że coś jest nie tak.

- Nico poszedł do niego szybkim krokiem. Złapał go za kołnierz koszuli. Ich twarze dzieliły centymetry. - Uważasz się za mojego przyjaciela, tak? - wycedził przez zęby.

- Tak Angelo uważam się za twojego przyjaciela.

Nico dalej go nie puszczając zaczął myśleć czy ryzykować czy nadal ukrywać swoje uczucia.

Nie mógł się powstrzymać pocałował go lecz tak jak myślał Leo nie odwzajemnił pocałunku stał jak słup soli patrzył tępym wzrokiem na Angelo

- A teraz wybacz, przyjacielu - Puścił go i odwrócił się w kierunku swojego domu.

Nico wiedział ,że on nie odwzajemni jego uczuć szedł powoli w do swojego domku. To nie możliwe dzieci Hadesa nigdy nie zaznają miłości przeklinał za to ojca. Nagłe rozległo się pukanie ( zboczone myśli włączone ^^ ) przecież nikt nigdy tu nie przychodzi kto to może byc?

Nico otworzył bardzo powoli drzwi a za nimi stał Leo
 
- Zaskoczony? - zaśmiał się- Ale ty jesteś tępy, Valdez - powiedział. - Myślałem, że zauważysz w końcu że coś do ciebie czuję.

-Po pierwsze nie jestem tępy po drugie chce znów poczuć słodki smak twoich ust- Przyciągnął go do siebie i złożył na jego wargach pocałunek

Tego Nico się nie spodziewał

- Teraz ty mnie zaskoczyłeś - powiedział cicho, patrząc mu prosto w oczy.

- Jesteś najsłodszym chłopakiem jakiego znam Nico- Znów go pocałował tym razem namiętniej

Nico wplótł swoje palce w jego włosy i przytrzymał jego głowę, pogłębiając pocałunek.

- Kocham cię - wyszeptał, kiedy skończyli.

- Czuje do ciebie to samo Nico kocham cię 

- Lepiej nie stójmy tak w drzwiach , jeszcze ktoś nas tu zobaczy... -powiedział Nico

-A jeśli nawet by nas ktoś zobaczył to co z tego ludzie mogą sobie gadać co chcą

Nico chwycił go za rękę i wciągnął go do swojego mieszkania.

Kiedy weszli do środka Leo pocałował Nico bardzo namiętnie

Nico usiadł na łóżku i przyciągnął do siebie Leona. Spojrzał mu w oczy. Były koloru piwnego, tańczyły w nich iskierki radości.

- Długo się zbierałem, żeby ci to powiedzieć - mówił, trzymając go za dłonie. - Każdej nocy myślałem o tobie. Uśmiechnął się lekko. - Teraz moje marzenie się spełniło. 

-Nie tylko twoje, ja też marzyłem o tej chwili, chciałem poczuć ten słodki smak twoich ust, chciałem móc cie przytulić kiedy chodziłeś smutny ,mieć Cie w swoich ramionach każdej nocy,

- Ja po prostu chciałem być przy tobie - powiedział. - Chciałem być twój. Nico był nieco zarumieniony. - Każdego dnia brakowało mi kogoś i wiedziałem, że brakuje mi ciebie. Nikogo innego - mówił, kładąc głowę na jego piersi. - Tyle razy chciałem ci to powiedzieć... Kocham cię.

-Nico będziesz moim chłopakiem ?

Nico spojrzał na swojego przyjaciela tyle razy marzył o tym żeby usłyszeć te słowa.

- Oczywiście ,że nim będę 

(jeszcze chwila wytrzymajcie będą już za chwile)

Leo podniósł jego głowę i pocałował go

- Kocham cię Angelo, jesteś moim aniołem

Nico przewrócił się na plecy, pociągając za sobą Leo.

 - Jesteś dla mnie wszystkim, rozumiesz? - powiedział cicho. - Wszystkim. Pocałował go delikatnie w policzek. 

-Nico kocham cię- zaczął całować jego szyję -Nie chce być z nikim oprócz ciebie

Oddech Nico trochę przyspieszył. Usta Leona były tak cudownie delikatne, muskały skórę jego szyi, wywołując miłe dreszcze przechodzące raz po raz przez jego ciało.

Leo ściągnął swoją koszulę i zaczął całować usta Nico bardzo delikatnie

Nico patrzył na jego ciało spod przymkniętych powiek. Zaczął wodzić palcami po jego klatce piersiowej, jednocześnie oddając pocałunki.

- Nico jesteś słodki, jak mogłem nie zauważyć wcześniej ,że coś do mnie czujesz.

- A ty jesteś cudowny - powiedział, po czym uniósł się nieco w górę i zaczął całować jego odsłoniętą szyję

Leo przewrócił się na plecy pociągając za sobą Nico teraz on był górze

Nico ściągnął swoją koszulkę, teraz rumienił się już naprawdę mocno. Wstydził się swojego ciała, ale ufał Leo.

- Nico nie masz się czego wstydzić- powiedział Leo jakby czytał mu w myślach.

Nico zaczął całować ciało partnera, od szyi schodził coraz niżej

Leo drżał przez te delikatne pocałunki Nico, to była najlepsza rzecz jaką kiedykolwiek czuł a przynajmniej tak myślał

Syn Hadesa pocałował go delikatnie w usta.

- Chciałbyś... To zrobić? - Udawał spokojnego, ale po jego oczach widać było, że jest przestraszony. 

-A czy ty tego chcesz? Możemy pozostać przy pocałunkach nie musimy tego robić...

- Chcę - powiedział cicho - Ale trochę się boję...

-Ja też to będzie mój pierwszy raz

Nico położył się obok niego, mówiąc: - Mój też -  Był czerwony na całej twarzy.  

Leo położył głowę na jego nagiej piersi

-Kocham cie Nico 

- Ja ciebie tez - odpowiedział i pocałował go w czoło. Po krótkiej chwili zaczął rozpinac jego pasek u spodni, całując jednocześnie jego szyję
 
- Nico na pewno tego chcesz?

- A ty?

-To zależy tylko od ciebie - podniósł się i pocałował go w usta tak bardzo bardzo bardzo bardzo namiętnie.

Nico ściągnął jego spodnie nie przerywając pocałunku (Tego tak bardzo bardzo bardzo bardzo bardzo namiętnego pocałunku ^^)

Leo wplótł swoje palce w jego włosy chciał żeby ten pocałunek trwał wiecznie 

Bicie serca Nico znacznie przyspieszyło. Dobrał się w końcu do bokserek Leo. Podniósł się i chwycił jego męskość w dłoń  coraz szybszymi ruchami pieścił członka chłopaka. oblizał delikatnie główkę.

Leo zaczął pojękiwać cicho mylił sie jednak było coś lepszego

Nico wyjął jego penisa ze swoich ust i chwycił go w dłoń, poruszając nią teraz naprawdę szybko

-Nico...Ja...ja zaraz....- nie dokończył swojej wypowiedzi wystrzelił spermą na twarz swojego chłopaka
 
 Nico zebrał palcami spermę że swojej twarzy i ją zlizał (smaczne XD)

- Nico przepraszam- Leo był cały czerwony i trochę zawstydzony

- Nie szkodzi - zaśmiał się.

Leo podniósł się i zaczął całować swojego kochanka jednocześnie ściągając mu spodnie oraz bokserski

Nico położył się na plecach. Jego oddech przyspieszył, kiedy czuł na sobie pocałunki Leo

Wziął męskość Nico w dłoń i zaczął ją pieścić jednocześnie całował go dalej

- Leo... ja chciałbym spróbować czegoś więcej...

- Chcesz tego?

Nico pokiwał głową. Leo przestał całować swojego kochanka i zabrał się do roboty. Rozłożył jego nogi i bardzo powoli wkładał swojego członka w ciasną dziurkę Nico , który zaczął pojękiwać z bólu. Leo poruszał nim bardzo powoli żeby anioł się przyzwyczaił teraz Anioł zaczął pojękiwać z rozkoszy więc Leo poruszał szybciej swym członkiem nico jeszcze głośniej jęczał. Valdez zaczął pieścić męskość Nico.

Doszli w tym samym czasie Leo w środku swojego chłopaka a Nico wystrzelił na swój tors

-KOCHAM cie Leo - Powiedział nico całując go

-JA ciebie też

Zakazana miłość

Post z 31 grudnia :)

A więc wracam po dłuższej przerwie ;-; 
Dzisiaj nie będzie standardowego yaoi dziś mam ska was coś wyjątkowego.
Co dostaliście pod choinkę? Ja nic, byłem nie grzecznym facetem ^^



Grudzień święta *.* hurra



A tak serio wszystko zaczyna się w obozie herosów. Thalia i łowczynie dostał zaproszenie na Boże Narodzneie . Ale wrocmy narazie do obozu. Obóz wyglądał wspaniale, każdy domek był udekorowany według pomysłu jego mieszkancow .Na przykład  Domek Aresa miał porozwieszane tarcze i miecze. Przed każdym domkiem stała lodowa rzeźba przedstawiajaca boskich rodziców obozowiczów. Drzewa zostasly ubrane w przeróżne dekoracje . Porozwieszano miliony światełek. Ten świąteczny nastrój udzielił się wszystkim nawet jedynemy mieszkańcowi domu na Hadesa. Nico miał swój własny plan co do tych  świąt.

Zapmomniałem wspomnieć , że w obozie nie ma Dionizjosa a ni Chejrona ( wiec będzie gruba impreza xd)
A ostatni punkt w programie opisowym pawilon jadalny.
Który został udekorowany jak choinka na Święta ( tzn w pizdu ozdób ^^)

A wiec kiedy Thalia ze świtą wkroczyła do pawilonu zobaczyła ogromny stół z dużym wyborem jedzenia. A wiec kiedy wszyscy byli juz najedzeni. Zaczęła się prawdziwa imprezka . Dzieci Dionizosa przemyciły wino... A każdy wie jak to jest po alkoholu.. Tance , śpiewy itd...

Thalia świetnie się bawiła była to dla niej odszkocznia od życia łowczyni. Koło północy dostała liścik.

" Spotkajmy się u mnie o północy" 
Nico di Angelo

Thalia zaciekawiona o co może chodzić synowi Hadesa wyszła z pawilonu i ruszyła do domku Nico. Kiedy otworzyła drzwi ujrzała mały stolik ze świecami i bukietem róż. Zaczęła szukać wzrokiem Nico. Nico stał w kuchni, miał na sobie czarny podkszulek z czaszką, fartuszek i nie miał spodni a czarne bokserski. Z garnków unosiła się para. Thalie zamurowało , o Nico można powiedzieć wszystko ale nie to że potrafi gotować. Córka Zeusa dostrzegła ciasto koło  chłopaka. Thalia nie znała go od tej strony. Może wcale go nie znała. Zawsze uważała , że Nico jest dzieciny , że nie potrafi nic zrobic. Korzystając z okazji że Nico jeszcze nie zauważył jej jeszcze, zaczęła oglądać jego ciało. Był on lekko umięśniony ,chudy, miał zgrabny tyłeczek.

-Nico?-powiedziała cicho dziewczyna, jakby bała ,że on cos jej zrobi- dlaczego jesteś w samych boskerkach? I po co miałam przyjść?

Nico pod skoczył kiedy usłyszał głos Thali, musiało to zabawnie wyglądać. Spojrzał szybko na zegar.
- Cholera juz polnoc  mruknął do siebie po czym zobaczył Thalie wyglądał jeszcze lepiej niż to sobie wyobrazal-Ja...Ja chciałem porozmawiać o...o czymś ważnym- powiedział lekko zdenerowanym głosem.

-O czym ?- zmarszczyła lekko brwi,przez co wyglądała uroczo- proszę cie żeby to nie to trwało za długo . Muszę zająć się łowczyniami.

-Miałem nadzieje ze zostaniesz na dluzej .

Thalia westechneła po czym odpowiedziała :
-Jeżeli tego będzie wymagała sytuavja , to postaram sie. Ale jak zobaczą nas w jakieś dwuznacznej  sytuacji,to juz nie zyjesz , di Angelo.-warknęła ostnie zdanie.

-Thalio chciałem porozmawiać o czyms ważnym...może usiadziesz?
Nico podszedł do bliższego krzesła i odsunął je jak na dżentelmena przystało.

Dziewczyna niechętnie usiadła na tym krześle 
-To nie jest konieczne

-Uwierz mi lepiej żebyś siedziała

Dziewczyna poparła się jedną ręką 
-No dobra, mów co jest tak ważnego, że musimy siedzieć przy stole 

-Thalia ja wiem ze może się wydawać to dziwne. Te świece, ciasto które  leży jeszcze w kuchni. Ale ja chciałem coś ci powiedzieć. Teraz jesteś łowczynią  i masz dużo obowiązków...i wiem o tym że łowczynie  nie mogą mieć chłopaków. Ale ty podobasz mi się podobasz.

Dziewczyna była zaskoczona tym wyznaniem. Przygryzła lekko wargę, sama coś do niego czuła od jakiegoś czasu, ale nie umiała się z tym pogodzić. Czuła, że ma rój motylów w brzuchu, które trzepoczą. 
-Thalio czy... czy zechciałabyś  być moją dziewczyną?
Nico zadał ryzykowne ryzykowne pytanie, przez które mógł oberwac i  wylądować ns ziemi szybciej niż w 3 sekundy ;-; Zadrżała jej dolna warga. Rozejrzała się nerwowo, czy nikogo nie ma w pobliżu. 
Podniosła się z krzesła i zbliżyła do niego. Niepewnie usiadła mu na kolanach i pocałowała w usta. 
 Odsunęła je dość szybko, żeby nie mógł odwzajemnic. 
- Nico... - szepnęła - po kryjomu? Da się? - było widać, że dziewczyna walczy sama ze sobą. Wzięła głęboki wdech - mogę nawet tu i teraz iść z tobą do łóżka.
 Tego Nico się nie spodziewał. Myślał ze go uderzy albo zabije ale to..
-Ale to przecież na dłuższy czas nie wyjdzie ._. jeśli ty nadal będziesz łowczynią...a ja tylko zwykłym herosem...Ja będę starym piernikiem a ty nadal będziesz tą piękną dziewczyną którą kocham 
-Nico ja odejdę
 -Zrobisz to dla mnie? Ale reszta łowczyń  mogą być wściekłe... za to,ze zabiera im tak cudowną dziewczyne
 Wzrusza ramionami 
-Wątpię. Każda kogoś ma po kryjomu. Nawet Artemida
 -Ale...żadna  jeszcze nie odeszła od łowczyń 
-bo nie chcą. Spotykają się z nimi, idą do łóżka i tyle. Koniec znajomości. Czasem nawet zabijają
 -Thalio a ty miałaś już kogoś? Dziewczyna pokręciła głową 
-na twoich kolanach siedzi 100% dziewica 
Chłopak nie więcej już nie mówił, tylko pocałował dziewczyne w usta
 Odwzajemnila to, włożyła dłoń w jego włosy 

Thalia miała cudowne i słodkie usta. Była dość lekka nawet nie czuł jej na swoich kolanach. Ich pocałunek był cudowny. Może to tylko sen. Poprostu wytwór jego wyobraźni. Nie obchodziło  go to teraz. Teraz miał Thalie dla siebie tylko to się liczy 
Dziewczyna niepewnie położyła dłoń na piersi, zatapiając się w pocałunku na który czekała od kiedy go poznała. Tym bardziej od kiedy wrócił z Tartaru.
 Nico nie przestając całować Thali ściągnął jej kurtkę, bardzo powoli zsuwając ją w dół. 
Całowali się cały czas, aż po  końcu ona nie miała kurtki i koszulki, a on t-shirt'u z AC/DC .  Nico  zsuwając  spodnie czarnowłosej Nico zauważył tatuaż na udzie : białą lilie 
-Ładny tatuaż skarbie
powiedział po czym pocałował jej słodkie usta  
Ona zrobiła się czerwona i odwzajemniła pocałunek. Pokochała już jego usta  
I tak Nico.został tylko w bokserkach a Thalia w staniku i skąpych majteczkach 
Thalia zachichotała będąc czerwoną 
-chodźmy do pokoju - szepnęła 
 -Bardzo chętnie- szepnął całując jej szyję- tam będzie wygodniej
 Przytaknęła i zgrabnym ruchem zeszła z jego kolan. Był jej trochę wstyd, że miała na sobie taką bieliznę 

I tak o to uwiądłem wasza babcię kochanie~ stary nico XD 
Wcale tak nie było ~Thalia ^^

Yyyy co chyba za bardzo wyskoczylem w przyszłość...

(Muszę was zasmucic nie bedzie opisangeo szczegolowo seksu)

Thalia zdjęła zwinnym ruchem swoją bieliznę i zajęła się chłopakiem który był już na łóżku zdjęła jego bokserski i zajęła się stojącym juz członkiem. Wzięła go do ust i zaczęła mu robić dobrze(bla bla bla itd ) nico później zrobił to samo Thali (ech wiecie chyba o co chodzi). Potem kochali się bez gumki ( bam  )

* * *

A wiec mam dla was konkurs jak myślicieli co będzie dalej ? Pomysł proszę wysyłać na mój e-mail (patrz mój opis) 
Wesołego Sylwestra kochani :* :* :* :*

Zapomniał bym zaprasza również na ten blog który prowadzi moja przyjaciółka

http://swiatimmortal.blogspot.com/?m=1