wtorek, 28 lutego 2017

Nowy początek

Dziwnie jest wrócić po takim czasie i znowu pisać, mówiąc szczerze nie mam już do tego serca, nie mogę się zabrać żeby napisać chociaż jedno zdanie. Chociaż w mojej głowie mam tysiące pomysłów, nie mogę ich uchwycić i napisać, czy też przelać na papier. Jednakże, kiedy już zaczynam pisać czuje jakiś wewnętrzny spokój, chociaż często kończy się usunięciem całej mojej pracy, nadal chce pisać, jednakże szybko się nie zniechęcam. Nie oczekujcie zbyt wielu postów. Chyba, że moja pisarska miłość powróci. Mam nadzieje, że spodoba się wam to co teraz przeczytacie.



 Otworzyłem oczy, a pierwsze co ujrzałem to sufit. Sięgnąłem po telefon, żeby zobaczyć, która jest godzina - wyświetlacz pokazywał, że jest dopiero 2:00. Uśmiechnąłem się, mogłem jeszcze pospać kilka godzin za nim to znowu się zacznie. Uwielbiałem śnić, tylko wtedy czułem się bezpiecznie. Niestety, po każdym śnie udręka zaczynała się od nowa. Kolejny dzień w szkole gdzie nikt mnie nie lubił. Nawet nauczyciele nie ukrywali niechęci do mnie, każdy dzień w szkole był dla mnie walka o przetrwanie w tej dżungli, najgorsi byli chłopcy, zawsze znaleźli sposób żeby mi dopiec i to tylko dlatego, że jestem inny. Nie lubię się bić czy też rozmawiać o dziewczynach i ich atutach oraz nie paliłem e-papierosów ani tych zwykłych, nie lubiłem zapachu tego dymu. Na początku myśleli, że jestem po prostu nie śmiały. Miałem spokój tylko na początku 1 klasy technikum, potem rozpętało się piekło. Poniżanie i przemoc fizyczna oraz psychiczna była na porządku dziennym. Przez prawie dziesięć miesięcy nie miałem żadnego dnia spokoju, próby unikania mojej klasy kończyły się w 50 % powodzeniem, lecz w drugiej połowie przypadków kończyły się one na tym, że lądowałem na ziemi kiedy jakiś chłopka podstawił mi nogę, albo stratą mojego plecaka lub moich rzeczy i szukaniu ich. A nauczyciele, jak to oni, niby pomagają uczniom, a kończy się na tym, że jest jeszcze gorzej, Tylko raz zgłosiłem mojej wychowawczyni, ona jednak spojrzała na mnie jak na jakiegoś idiotę który śmie jej przeszkadzać w piciu jej kawy. Powiedziała tylko, że się ty, zajmie. Jednakże mój pech chciał,że była to matka jednego z chłopaków - wmówił jej, że to ja jestem wszystkiemu winny, że to ja zacząłem, a oni się bronili. Uwierzyła swojemu synowi - nie mnie, mogłem się tego spodziewać, jednakże nie spodziewałem się, że ona rozpuści plotkę o mnie, Wystarczył jeden dzień i wszyscy mnie znienawidzili. Nauczyciele jak i uczniowie zaczęli zachowywać się chłodno wobec mnie. Jednakże jestem teraz w drugiej klasie, a moi oprawcy powtarzają klasę. Jeszcze tylko pięć godzin dzielące mnie od kolejnego dnia w szkole. Jak ja tego nie lubiłem... Pocieszałem się jednak, że dziś jest już piątek i mamy mało lekcji. Zamknąłem oczy i zasnąłem.


 Nie mogłem pogodzić się, że tak szybko się obudziłem, jednak nie marudziłem. Wstałem z łózka i ubrałem czarne obcisłe spodnie i czarną bluzę. Niektórym może nie podobać się mój styl, wystarczy, że ja go lubię. Sprawdziłem która jest godzina. Miałem jeszcze dużo czasu. Wziąłem mój plecak i wyszedłem z mojego pokoju. Mam sypialnie na parterze, a moi rodzice na piętrze więc, z czego bardzo się cieszyłem, poszedłem do kuchni zrobić sobie śniadanie. Zjadłem kilka kanapek. Nadszedł czas wyjścia z domu. Zamknąłem za sobą drzwi i ruszyłem na przystanek. Dziś słońce tak miło grzało moją skórę. Kiedy doszedłem na przystanek jak zawsze stali już tam moi starzy znajomi i jakieś starsze panie. Rzuciłem tylko krótkie cześć w stronę ludzi, z którymi się kiedyś przyjaźniłem. Zabawne, jak wielka przyjaźń może się szybko skończyć kiedy kontakt się urwie. Kiedy nasz autobus przyjechał zająłem swoje miejsce. Szybko dotarliśmy na miejsce. Wysiadłem na szkolnym przystanku i skierowałem się do wiadomego miejsca - szkoły. Dość szybko znalazłem się pod szkolnym budynkiem, zwinnie ominąłem wiecznie mającą problem nauczycielkę WF-u i poszedłem korytarzem do swojej klasy. Pierwszą rzeczą jaka rzuciła mi się w oczy, to to ,że w panowało tutaj wielkie poruszenie. Pewnie omawiają jakiś klasowy wyjazd albo wycieczkę. Usiadłem na swoim miejscu, które zawsze było wolne - siedziałem sam , odpowiadało mi to. Dzwonek zadzwonił i poruszenie w klasie jakby się nasiliło, byłem ciekaw o co chodzi. Już niedługo miałem się dowiedzieć. Kilka minut pod dzwonku do klasy weszła nasza nauczycielka od polskiego.

 - Do waszej klasy dołączy nowy uczeń - powiedziała. - William, wejdź do klasy i przedstaw się. 

Do klasy wszedł niepewnie chłopak. Miał on czarne włosy, zaś oczy koloru indygo, był przeciętnego wzrostu. Nie mogłem uwierzyć że mamy nowego ucznia w klasie. 

- Jestem William Jonsson - powiedział. 

Nagle cała klasa zaczęła wypytywać go o rożne rzeczy. Nauczycielka widząc, że chłopak czuje się niepewnie i jest zawstydzony, kazała uciszyć się klasie, a Williamowi nakazała usiąść. On rozejrzał się po klasie i skierował się do mojej ławki. Naprawdę zdziwiłem się ,że usiadł obok mnie. Trochę się uspokoił, więc postanowiłem się przywitać.

 - Jestem Max i właśnie usiadłeś z najmniej lubianą osoba w klasie. On odwrócił się w moją stronę i delikatnie się uśmiechnął, po chwili powiedział tylko: - Mam nadzieje, że się zaprzyjaźnimy.

 Odwrócił się w stronę nauczycielki i zaczął jej słuchać. Też się odwróciłem, lecz ja nie słuchałem polonistki. Przed oczami miałem ciągle jego twarz, jego uśmiech i oczy w których można było utonąć. Dopiero po koniec lekcji uświadomiłem sobie, że rozmyślałem przez całą lekcje o Williamie. Co się ze mną dzieje...?