czwartek, 14 września 2017

Co dalej z blogiem ?

Cóż może niektórych to zasmuci ale w końcu to stać się musiało, moja aktywność nigdy nie była zbyt dobra, przeważnie wpadłem ma jakiś miesiąc  i wrzuciłem jakoś post góra dwa. Najprawdopodobniej zamknę  tego bloga, moje umiejętności pisarskie raczej nie są zbyt dobre. No cóż pisarz ze mnie marny tak ze jeśli ktoś to czyta wybacz ale wypaliłem się ;).

Trzymajcie się ;*

A jakby ktoś chciał się ze mną skontaktować zostawiam numer GG 62010442

poniedziałek, 13 marca 2017

Nowy początek - Początek zmian

Powiedzmy, że kilka prywatnych opinii o moim ostatnim dziele przekonało mnie do szybszego napisania dalszej części.




Wydawało się, że każda minuta ciągnie się w nieskończoność,  czas dłużył się niemiłosiernie. Czułem się jakoś dziwnie, jakby moja dusza latała wolna po klasie, a moje ciało zamieniło się w słup soli. Nigdy wcześniej się tak nie czułem, była to dla mnie nowość. Wystarczył jeden miły gest ze strony nowego ucznia, żeby wywołać u mnie taki stan? Przez cały lekcje byłem jakby nieprzytomny, czułem się jakieś zombie bez mózgu z nieobecnym spojrzeniem. Zabawne, jak kilka słów może zmienić nasze samopoczucie. W chwilach, w których byłem przytomny, czułem na sobie zazdrosne spojrzenia dziewczyn z całej klasy. William wypytywał mnie o różne rzeczy, a ja odpowiadałem na każde jego pytanie. Nim spostrzegłem, zgodziłem się na wspólny powrót do domu, ponieważ jak się okazało, mieszkał on kilka domów dalej. Zadzwonił dzwonek, który wybudził mnie z tego dziwnego uczucia. Na kolejnych lekcjach starałem się znowu nie odpłynąć i uważnie słuchać o co chłopak mnie pyta. Pewnie jakbym nie uważał zgodził bym się na wszytko, nawet o tym nie wiedząc.
Mógłbym się zgodzić na nagi pobyt na bezludnej wyspie albo na coś gorszego.

Z każdą kolejną godziną czułem się jakbym nie był sobą, tylko kimś innym... kimś obcym. Coś zaczęło się we mnie zmieniać. A może tylko mi się tak wydaje...
 William miał na mnie dziwne działanie, rozwiązał mój język i wciągnął w rozmowę o jego ulubionej książce, skończyło się na tym, że znałem całą historie  bez przeczytania nawet jednej kartki. Za to on nasłuchał się moich narzekań na niektórych bohaterów książek, jacy to oni są ślepi i nie widzą jak ranią oni osoby w nich zakochane. Później dowiedziałem się, że kiedy był mały, ukradł swojej sąsiadce ciasto, które zostawiła na stoliku znajdującym się na zewnątrz. Ciasto się nie odnalazło, bo winowajca je zjadł, ale było warto, chociaż dostał niezły ochrzan od rodziców. Rozmowę przerwał nam dzwonek.
William poszedł do szatni, a ja  czekałem na niego przy wyjściu oparty o ścianę i zacząłem myśleć.
Moje myśli krążyły znowu wokół niego, osoby która uczyniła ten dzień wyjątkowym. Dla niego może była to normalna rozmowa z nowo poznanym człowiekiem, a dla mnie było to coś więcej. Promyk nadziei wśród czarnych chmur krążących wokół mnie. Z rozmyślań wyrwał mnie jego głos.

-Michael, możemy już iść - powiedział.

-Jasne, chodźmy już, bo pewnie tylko my zostaliśmy w szkole - odpowiedziałem.


W drodze do domu gadaliśmy o wszystkim i zarazem o niczym. Najpierw wróciliśmy do rozmowy o książkach, potem zaczęliśmy rozmawiać o grach komputerowych. Narzekaliśmy na nauczycieli Wf-u którzy znęcają się nad uczniami, a potem dziwią się czemu opuszczają lekcje.
Niestety nadszedł czas rozstania, pożegnaliśmy się i każde z nas poszło do swojego domu.
Dopiero w swoim pokoju poczułem jakąś pustkę niewiadomego pochodzenia .
Czegoś mi brakowało ...chciałem znowu móc z nim dalej rozmawiać. Zapomniałem jakie to uczucie rozmawiać z drugim człowiekiem.
Mój telefon zaczął wibrować, odblokowałem go żeby zobaczyć o co chodzi.
Moim  oczom ukazało się kilka słów:
"Hej tu William, zapomniałem podać ci mój numer"
Pewnie wydobył go ze mnie jak nie uważałem, pisaliśmy do późna.




Coś się kończy a coś zaczyna...

wtorek, 28 lutego 2017

Nowy początek

Dziwnie jest wrócić po takim czasie i znowu pisać, mówiąc szczerze nie mam już do tego serca, nie mogę się zabrać żeby napisać chociaż jedno zdanie. Chociaż w mojej głowie mam tysiące pomysłów, nie mogę ich uchwycić i napisać, czy też przelać na papier. Jednakże, kiedy już zaczynam pisać czuje jakiś wewnętrzny spokój, chociaż często kończy się usunięciem całej mojej pracy, nadal chce pisać, jednakże szybko się nie zniechęcam. Nie oczekujcie zbyt wielu postów. Chyba, że moja pisarska miłość powróci. Mam nadzieje, że spodoba się wam to co teraz przeczytacie.



 Otworzyłem oczy, a pierwsze co ujrzałem to sufit. Sięgnąłem po telefon, żeby zobaczyć, która jest godzina - wyświetlacz pokazywał, że jest dopiero 2:00. Uśmiechnąłem się, mogłem jeszcze pospać kilka godzin za nim to znowu się zacznie. Uwielbiałem śnić, tylko wtedy czułem się bezpiecznie. Niestety, po każdym śnie udręka zaczynała się od nowa. Kolejny dzień w szkole gdzie nikt mnie nie lubił. Nawet nauczyciele nie ukrywali niechęci do mnie, każdy dzień w szkole był dla mnie walka o przetrwanie w tej dżungli, najgorsi byli chłopcy, zawsze znaleźli sposób żeby mi dopiec i to tylko dlatego, że jestem inny. Nie lubię się bić czy też rozmawiać o dziewczynach i ich atutach oraz nie paliłem e-papierosów ani tych zwykłych, nie lubiłem zapachu tego dymu. Na początku myśleli, że jestem po prostu nie śmiały. Miałem spokój tylko na początku 1 klasy technikum, potem rozpętało się piekło. Poniżanie i przemoc fizyczna oraz psychiczna była na porządku dziennym. Przez prawie dziesięć miesięcy nie miałem żadnego dnia spokoju, próby unikania mojej klasy kończyły się w 50 % powodzeniem, lecz w drugiej połowie przypadków kończyły się one na tym, że lądowałem na ziemi kiedy jakiś chłopka podstawił mi nogę, albo stratą mojego plecaka lub moich rzeczy i szukaniu ich. A nauczyciele, jak to oni, niby pomagają uczniom, a kończy się na tym, że jest jeszcze gorzej, Tylko raz zgłosiłem mojej wychowawczyni, ona jednak spojrzała na mnie jak na jakiegoś idiotę który śmie jej przeszkadzać w piciu jej kawy. Powiedziała tylko, że się ty, zajmie. Jednakże mój pech chciał,że była to matka jednego z chłopaków - wmówił jej, że to ja jestem wszystkiemu winny, że to ja zacząłem, a oni się bronili. Uwierzyła swojemu synowi - nie mnie, mogłem się tego spodziewać, jednakże nie spodziewałem się, że ona rozpuści plotkę o mnie, Wystarczył jeden dzień i wszyscy mnie znienawidzili. Nauczyciele jak i uczniowie zaczęli zachowywać się chłodno wobec mnie. Jednakże jestem teraz w drugiej klasie, a moi oprawcy powtarzają klasę. Jeszcze tylko pięć godzin dzielące mnie od kolejnego dnia w szkole. Jak ja tego nie lubiłem... Pocieszałem się jednak, że dziś jest już piątek i mamy mało lekcji. Zamknąłem oczy i zasnąłem.


 Nie mogłem pogodzić się, że tak szybko się obudziłem, jednak nie marudziłem. Wstałem z łózka i ubrałem czarne obcisłe spodnie i czarną bluzę. Niektórym może nie podobać się mój styl, wystarczy, że ja go lubię. Sprawdziłem która jest godzina. Miałem jeszcze dużo czasu. Wziąłem mój plecak i wyszedłem z mojego pokoju. Mam sypialnie na parterze, a moi rodzice na piętrze więc, z czego bardzo się cieszyłem, poszedłem do kuchni zrobić sobie śniadanie. Zjadłem kilka kanapek. Nadszedł czas wyjścia z domu. Zamknąłem za sobą drzwi i ruszyłem na przystanek. Dziś słońce tak miło grzało moją skórę. Kiedy doszedłem na przystanek jak zawsze stali już tam moi starzy znajomi i jakieś starsze panie. Rzuciłem tylko krótkie cześć w stronę ludzi, z którymi się kiedyś przyjaźniłem. Zabawne, jak wielka przyjaźń może się szybko skończyć kiedy kontakt się urwie. Kiedy nasz autobus przyjechał zająłem swoje miejsce. Szybko dotarliśmy na miejsce. Wysiadłem na szkolnym przystanku i skierowałem się do wiadomego miejsca - szkoły. Dość szybko znalazłem się pod szkolnym budynkiem, zwinnie ominąłem wiecznie mającą problem nauczycielkę WF-u i poszedłem korytarzem do swojej klasy. Pierwszą rzeczą jaka rzuciła mi się w oczy, to to ,że w panowało tutaj wielkie poruszenie. Pewnie omawiają jakiś klasowy wyjazd albo wycieczkę. Usiadłem na swoim miejscu, które zawsze było wolne - siedziałem sam , odpowiadało mi to. Dzwonek zadzwonił i poruszenie w klasie jakby się nasiliło, byłem ciekaw o co chodzi. Już niedługo miałem się dowiedzieć. Kilka minut pod dzwonku do klasy weszła nasza nauczycielka od polskiego.

 - Do waszej klasy dołączy nowy uczeń - powiedziała. - William, wejdź do klasy i przedstaw się. 

Do klasy wszedł niepewnie chłopak. Miał on czarne włosy, zaś oczy koloru indygo, był przeciętnego wzrostu. Nie mogłem uwierzyć że mamy nowego ucznia w klasie. 

- Jestem William Jonsson - powiedział. 

Nagle cała klasa zaczęła wypytywać go o rożne rzeczy. Nauczycielka widząc, że chłopak czuje się niepewnie i jest zawstydzony, kazała uciszyć się klasie, a Williamowi nakazała usiąść. On rozejrzał się po klasie i skierował się do mojej ławki. Naprawdę zdziwiłem się ,że usiadł obok mnie. Trochę się uspokoił, więc postanowiłem się przywitać.

 - Jestem Max i właśnie usiadłeś z najmniej lubianą osoba w klasie. On odwrócił się w moją stronę i delikatnie się uśmiechnął, po chwili powiedział tylko: - Mam nadzieje, że się zaprzyjaźnimy.

 Odwrócił się w stronę nauczycielki i zaczął jej słuchać. Też się odwróciłem, lecz ja nie słuchałem polonistki. Przed oczami miałem ciągle jego twarz, jego uśmiech i oczy w których można było utonąć. Dopiero po koniec lekcji uświadomiłem sobie, że rozmyślałem przez całą lekcje o Williamie. Co się ze mną dzieje...?